[Sz] Oradea (węg. Nagyvárad) to ciekawa mieszanka secesyjnych kamienic i socrealistycznych blokowisk. Duże wrażenie na nas zrobiło centrum miasta i ruiny potężnej cytadeli. W okolicy miasta jest kilka rumuńskich uzdrowisk (Baile Felix, Baile 1. Mai), które co roku są oblegane przez Rumunów. Miasteczka te nieco różnią się od np. polskiej Szczawnicy czy Rabki architekturą, bardziej przypominając blokowisko w stylu Bieżanowa [blokowisko z wielkiej płyty w Krakowie- przyp. Gosia]. Mimo tego, nie wiadomo czemu cieszą się dużą popularnością w Rumunii.
Pierwszą noc w Rumunii spędziliśmy w hotelu kilka kilometrów na południe od Oradei. Było fajnie, ale obsługa hotelu i restauracji urządziła sobie dosyć głośną imprezkę po pracy:) Nocleg 120 RON. Zwykły pokój 100 RON, my zapłaciliśmy plus 20 RON za klimatyzacje, szkoda tylko, że o dopłacie dowiedzieliśmy się na samym końcu:). wniosek z tego taki, że o wszystko trzeba pytać - jeśli oczywiście zna się rumuński, bo ze znajomością innych języków bywa kiepsko.
Co ciekawe, przy wypisywaniu się z hotelu pan z recepcji przyszedł sprawdzić czy nic nie ukradliśmy:) Ciekawe co by można ukraść pomyśleliśmy... Telewizor i klimatyzacja przyspawane, wiec byłoby ciężko, łózko za duże żeby przez drzwi przenieść.. może fotele? Nie! pan sprawdził, czy nie zwinęliśmy baterii z pilota (swoja drogą niedziałającego). Cóż, Polak potrafi, ale na to bym nie wpadła:)