Sybin (rum. Sibiu, niem. Hermannstadt) to piękne miasto, drugie, o którym przewodnik Pascala pisze "rumuński Kraków" ;-). Zostało założone w XII wieku przez niemieckich kolonistów i do dzisiaj jest zamieszkiwane przez mniejszości niemiecką i węgierską. Trzeba tu powiedzieć, że w średniowieczu Siedmiogród był słabo zaludniony i przypominał nasze Kresy. Co jakiś czas napadali nań Tatarzy i Turcy. Dlatego królowie Węgier próbowali przyciągnąć osadników z zewnątrz, głównie Sasów. Przez jakiś czas osiedlili się tam Krzyżacy, których jednak król Andrzej II wysiudał na początku XIII wieku z Królestwa Węgier, bo przeczuwał, że chcą stworzyć własne państwo.
W Sybinie spędziliśmy cały dzień zwiedzając miasto. Jest tam ładna, niedawno odnowiona starówka i sporo muzeów, których jednak nie odwiedziliśmy, bo wydawały nam się nudne :). Za to nie odmówiliśmy sobie wizyty w skansenie ok. 10 km na południe od Sybina. Mają dużo ciekawych wiatraków i młynów wodnych z ostatnich kilkuset lat.
Zatrzymaliśmy się na polu namiotowym w Cisnedoarze (ok. 15 km na południe, najpierw trzeba minąć skansen, a potem odbić w lewo). Bardzo przyjemna wioska z malowniczą cerkwią na wzgórzu. Wokół średniowysokie góry (coś jak Beskidy), które stanowią coś w rodzaju przedmurza Gór Fogaraskich, które są dość wysokie (coś jak Tatry).