[G]
Pierwszego dnia Monika i Lukasz zabrali nas do Caffe Reykjavik. Knajpa i restauracja w centrum Reykjaviku. Naljepsza w mieście.
http://www.restaurantreykjavik.is/
Poszliśmy na kolacje i do baru lodowego:)
http://www.restaurantreykjavik.is/index.php?option=content&task=view&id=19&Itemid=42
Przed wejściem do baru dostaliśmy specjalne białe okrycia, bo w barze wszystko jest z lodu - od podłogi po sufit, nawet fotele i stoły. Nie wiem jaka panuje temperatura, ale chyba zimniej niż w lodowce:)
Szefowa baru poleca islandzką specjalność - Hákarl ( czyli zgniły rekin). Zjada się tylko kawałek na wykałaczce i od razu popija islandzka wódką -brennivín. Dla odważnych / pozbawionych kubków smakowych dokładka:)
a teraz najlepsze - przygotowanie Hákarl:
- bierzemy rekina i zabijamy
- 'polewamy' moczem aby amoniak zareagował z kwasem mięsa
- zakopujemy na parę miesięcy ( aby uwolniły się z niego wszystkie szkodliwe substancje)
- suszony na wolnym powietrzu
Hákarl powala odorem jak tylko uchyli się przykrycie miseczki, w której się znajduje. Lecz nie po to przejechaliśmy tyle kilometrów, żeby zrażać się zapachem! - zjedliśmy... no i powiem tylko tyle, że do końca życia starczy:) smak... dosyć specyficzny.
[SZ]
Fajnie się chodziło po Reykjaviku. Najfajniejsza panorama miasta rozciąga się z wieży kościoła Halgrimskirkja (największy kościół w mieście, góruje nad całym Reykjavikiem). Poza tym polecam wszystkim pylsur czyli islandzkie hot-dogi (narodowa potrawa Islandczyków :)) i chipsy rybne czyli rybę zasuszoną tak bardzo, że gryzie się ją jak chipsy:). Hot-dogi można kupić w małych budkach rozsianych po mieście. Z innych islandzkich przysmaków utkwił mi w pamięci grautur czyli coś pomiędzy dżemem a bardzo gęstym jogurtem (dziwnie brzmi, ale dobre jest). Miesza się go z mlekiem i pije. Poza tym opisany już przez Gosię haukarl czyli zgniły rekin. Jak go popić wódką to zostawia nawet przyjemny posmak (pomiędzy serem pleśniowym a zjełczałym masłem). Wędzone, owcze mięso jest całkiem smaczne. Zwłaszcza, że wieprzowina czy wołowina są w większości importowane przez Islandię, więc są dwa razy droższe niż mięso owiec czy ryby.