Pociag (pospieszny) sprawial wrazenie lepszego niz w Polsce, ale po kilkunastu minutach wrazenie to minelo. Klima nie dzialala, a okien nie dalo sie otworzyc, w zwiazku z czym bylo goraco i duszno. W ubikacjach nie dzialaly spluczki, w zwiazku z czym smierdzialo strasznie (dobrze ze siedlismy daleko od ubikacji). Z trudem wytrzymalismy 5 godzin jazdy.
Po przyjezdzie na dworzec w Tangerze ruszylismy szukac taksowki, ale to taksowka znalazla nas. Mily (jak wszyscy) taksowkarz nie chcial jednak wlaczyc licznika (bo cos tam, cos tam) i zazadal 30 DH. Popatrzylismy na niego jak na idiote i odwrocilismy sie na piecie zeby szukac dalej. Zaczal nas gonic i opuscil cene do 20 DH wiec sie zgodzilismy. Z licznikiem wyszloby pewnie 10-15 DH, ale problem w tym ze tam nikt licznika nie wlacza:).
W porcie tez dopadli nas naganiacze, kazdy mial najlepsza oferte sprzedazy biletow na prom. Najlepiej ich olac i isc do samego terminala. Po prawej stronie jest rzad bud z logami roznych przewoznikow (Comanav, Euroferries, Comarit etc) i tam najlepiej kupic bilet za max. 200 DH od osoby, zalezy od tego czy slow ferry czy fast ferry. Wolny plynie 2,5h, a szybki (wodolot) 1,5h pewnie dlatego, ze nie zabiera na poklad tirow i kontenerow. Promy nie odplywaja tez co chwila. W sezonie powinno ich byc ok 20 na dobe, co godzine lub dwie.
Zdjec nie ma, bo nie bylo nic ciekawego.