[SZ] Jeżdżąc po Dobrudży można zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Przede wszystkim bezkresne, bezdrzewne stepy,
Jest tam sporo ruin świadczących o tym, że ziemie te były zamieszkane już w starożytności. Przed wszystkim ruiny greckiej Istrii, która już w VII w. p.n.e. była jednym z najważniejszych państw-miast greckich nad Morzem Czarnym. Później w czasach rzymskich przebywał tu na wygnaniu Owidiusz. Dzisiaj niewiele z tego zostało, głównie fundamenty i resztki potężnych murów obronnym. Niemniej jednak warto obejrzeć. Jak ktoś lubi fortyfikacje to kilka kilometrów na północ od Istrii, w Enisali, są ruiny twierdzy genueńskiej. Co ciekawe, i Enisala, i Istria leżały niegdyś nad brzegiem Morza Czarnego, a dziś są kilkanaście kilometrów od brzegu. Cofnięcie się linii brzegowej przyczyniło się zresztą do spadku ich znaczenia, gdyż większość profitów czerpały z handlu morskiego.
Po całej Dobrudży rozsiane są wsie i klasztory starowierców. Jest to odłam prawosławia, który powstał po reformach Nikona w XVII wieku. Rusini, którzy nie zaakceptowali reform musieli uciekać i wielu się osiedliło tutaj. My odwiedziliśmy Jurilovkę, jedną z takich wsi. Obiektywnie przyznaję, że tamtejsza cerkiew niezbyt się różniła od tych, które widzieliśmy w innych miastach. Jedyną zmiana była zmiana alfabetu: wszystkie nazwy na szyldach sklepów czy urzędów były pisane cyrylicą.
[G] mimo, że cerkiew niezbyt różni się od innych, to polecam krótką wizytę w Jurilovce, żeby zobaczyc prawdziwą rumuńską wieś. Z dala od cywilizacji, żadnych turystów, typowe wiejskie krajobrazy. super
W Dobrudży odkryliśmy miejsce, w którym 'plażują' miejscowi:) podjeżdzają wozami lub motorami i całe dnie spedzają nad wodą. Było wspaniale, bo z dala od cywilizacji i bez tłumów.
[SZ] Chcieliśmy też jechać do Tulcy i zobaczyć Park Narodowy w Delcie Dunaju, ale uznaliśmy, że za bardzo zbaczamy w poszukiwaniach śladów Draculi, dlatego po paru dniach postanowiliśmy jechać na Wołoszczyznę do Targoviste.