Bifrost na mapie wygląda jak każda inna wieś/miasteczko. Ponadto, mieści się tam placówka Uniwersytetu z Reykjaviku (chyba), jak ktoś studiuje na UE w Krakowie, to może tam się wybrać na Erasmusa. Tak więc nie spodziewaliśmy się zobaczyć takiego pustkowia. W Bifroście bowiem stoi kilka małych domków (akademiki), jeden większy dom (sale wykładowe) i knajpa. A poza nimi nic- skaliste pustkowie i cisza jakiej nie spotkałem nigdzie indziej. Przerywał ją tylko szum wiatru.
W okolicy miasteczka jest wygasły wulkan, który oczywiście poszliśmy zobaczyć (w zasadzie po to tam pojechaliśmy). Nie odmówiliśmy sobie przyjemności wejścia do wnętrza krateru:). A potem ulepiliśmy jeszcze bałwana i poszliśmy na kawę, żeby przeczekać parę godzin na jedyny tego dnia autobus do Reykjaviku.